Za dwa dni zaczynam naukę koronki czółenkowej w ramach Roku Koronkarskiego. Na sierpień zaplanowałam co prawda koronkę klockową, ale w tym miesiącu wyjeżdżam i targanie ze sobą wałka koronkarskiego to raczej kiepski pomysł.
Moje pierwsze podejście do koronki czółenkowej miało miejsce jakieś dwa lata temu, niewiele jednak dzisiaj pamiętam. Do wykonania większości bardziej skomplikowanych wzorów potrzebne są dwa czółenka, a ja miałam tylko jedno, więc szybko się zniechęciłam:).
Naukę jakiejkolwiek techniki należy zacząć od zgromadzenia potrzebnych narzędzi i materiałów, dlatego dla wszystkich początkujących koronczarek krótko opiszę, co jest potrzebne, aby zabrać się za frywolitkę czółenkową.
Przede wszystkim czółenko, a najlepiej od razu sprawić sobie dwa, bo, jak wspomniałam, brak drugiego uniemożliwia wykonanie wielu wzorów. Czółenko najlepiej kupić w pasmanterii internetowej przy okazji większych zakupów – najtańsze plastikowe czółenka kosztują już 3,5 zł. To dobre wyjście dla osób początkujących, które jeszcze nie wiedzą, czy robienie frywolitek im się spodoba. Czółenka z pasmanterii mają zazwyczaj jeden rozmiar i kształt, ale w internecie można znaleźć też czółenka ręcznie robione i dekorowane. Robiąc frywolitkę, do której potrzeba więcej nici, można bez problemu znaleźć większe czółenko.
W sprzedaży są również czółenka zakończone szydełkiem. Z tego co wiem, wielu osobom takie szydełko po prostu zawadza przy robieniu frywolitek, dlatego częściej używane są zwykłe czółenka, a osobne cienkie szydełko trzyma się pod ręką.
Oszczędnym rozwiązaniem w sytuacji, gdy kupiliśmy tylko jedno czółenko, a już zabieramy się za wzory na dwa, jest samodzielne zrobienie plastikowego czółenka. Jeszcze tego patentu nie wypróbowałam i nie wiem, na ile jest on praktyczny, ale według poniższej instrukcji należy wyciąć dwie łódeczki z plastikowej butelki lub kubeczka i skleić je z małą szpulką. Obrazek jest podlinkowany i zaprowadzi Was do strony z instrukcją wykonania po angielsku. Choć wydaje mi się, że na podstawie obrazka też można sobie poradzić.
Nici do frywolitek powinny być nieco grubsze niż te dostępne jako standardowe małe kordonki. Podobno prace robione grubszą nicią nie tylko mają wyraźniejszy wzór, ale także mniej się „siepią”. Jeśli chodzi o kolor – najlepiej zacząć od jasnych odcieni. Słyszałam też opinię, że lepiej unikać bieli, bo jest bardzo podatna na zabrudzenia – w trakcie pracy nici cały czas przesuwa się w palcach. Wiem, że niektórzy robią frywolitki z poliestrowych nici, które są bardzo błyszczące i dają ładniejszy efekt. Wydaje mi się jednak, że na początek lepsze będą nici bawełniane – poliestrowe są dosyć śliskie i utrudniają pracę (nie tylko przy tej technice – o tym się już przekonałam:)).
Dodatkowo robiąc frywolitki należy mieć pod ręką bardzo cienkie szydełko (np. do przeciągania nici przez pikotki). Aby wspomniane pikotki miały tę samą wielkość, niektórzy używają pomocy do odmierzania długości nici. Może to być np. tasiemka o odpowiedniej szerokości. Jednak tego rodzaju pomoc właściwie nie jest konieczna – większość koronczarek odmierza odległości „na oko”.
Tyle na początek. Sprawdzę wskazówki internautów na własnej skórze i po zakończeniu miesięcznej nauki podzielę się oczywiście wnioskami.
Dodaj komentarz