Feeds:
Wpisy
Komentarze

Posts Tagged ‘koronka igłowa’

W ramach zamknięcia tematów świątecznych przygotowałam krótki przegląd koronkowych szopek bożonarodzeniowych. Nie jest to ranking, choć nie ukrywam, że zacznę od trzech ulubieńców.

To close the Christmas-related topics I prepared a brief lace nativity scenes roundup. The order of photos is rather random, although it is not a secret that the first three are my personal favourites.

1

Szopka z koronki klockowej autorstwa pani Mirelli Giorgiz Włoch. Znalezione na grupie Facebookowej Bobbin Lace Makers.

Bobbin lace nativity scene made by Ms Mirelli Giorgiz from Italy. Found on Facebook Bobbin Lace Makers group.

2

Niektórzy z Was widzieli już to dzieło na  moim Fanpage’u. „Boże Narodzenie”, fragment bordiury od obrusa z koronki igiełkowej. Wykonany przez benedyktynki z wyspy Burano, II połowa XVII wieku.

Some of you may have seen this artwork on my Facebook Fanpage. „The Nativity”, a piece of a needle lace tablecloth border. Made by benedictine nuns from the Burano Island, second half of the 17 century.

Źródło/ Source: Facebook.com

13

Obrazek z koronki klockowej wzięty z profilu Myrthilla na Deviantart.

A  bobbin lace nativity picture, taken from Myrthilla Deviantart profile.

9

9a

Szopka frywolitkowa oraz szydełkowa Matka Boska z bloga Martha’s Tatting Blog.

A tatted nativity set and crocheted Madonna from Martha’s Tatting Blog.

7

Szopka bożonarodzeniowa z koronki klockowej, zaprojektowana przez Jean Horne, byłą przewodniczącą Witwatersrand Lace Guild (Cech Koronczarski w Witwatersrand).  Wzór został opublikowany w numerze kwartalnika „The Lace Chatter” z października 1993 roku. Zdjęcie pochodzi z Flickr, gdzie można również znaleźć wzór na taka koronkę.

Bobbin lace Nativity designed by Jean Horne, former chairlady of the Witwatersrand Lace Guild. The Guild published it in its quarterly magazine ‚The Lace Chatter’ from October 1993. Photo from Flickr, where you can also find the pattern with prickings.

4 - pinterest

Jeszcze jedna forma szopki z koronki klockowej.

Yet another idea to display bobbin lace nativity.

Żródło/ Source: Pinterest.com.

3

Jest też miejsce na koronkę maszynową… Mój Nr 1 w tej kategorii. Koronkowa szopka bożonarodzeniowa w 3D. Widziałam w dwóch wariantach kolorystycznych – złotym i białym.

I haven’t forgotten about the machine-made lace… My No. 1 in this category. Freestanding lace nativity scene – I stumbled upon both gold and white sets.

Żródło/ Source: Etsy.com

5

10

Bieżnik i obrus z koronki maszynowej z motywami bożonarodzeniowymi.

A table runner and a tablecloth with nativity motifs.

Żródło/ Source: heritagelace.comcatholicsupply.com.

6

Ta koronka igiełkowa otwiera kategorię „ozdoby choinkowe”.

This piece of needle lace opens the category „the nativity on Christmas tree ornaments”.

Źródło/ Source: Alamo Bobbin Lacers.

11Ozdoba na choinkę z motywem bożonarodzeniowym z koronki klockowej.

Nativity bobbin lace ornament.

Źródło/ Source: Quality Time Blog

12

I jeszcze jedna ozdoba na choinkę.

And yet another Christmas tree ornament.

Źródło/ Source: Wayfair.com.

8

Na koniec: szopka szydełkowa. Tak, to niezupełnie koronka:). Ale jest przeurocza…

Last but not least: crochet nativity. Yes, I know it is not  exactely lace:). But it’s cute!

Źródło/ Source: Pinterest

A która szopka Wam najbardziej przypadła do gustu?

Which ornament do you like best?

Read Full Post »

Po długiej przerwie wracamy do cyklu o księżnej Daisy von Pless. Zamierzałam wstawić to dopiero jutro, ale skoro nie mam specjalnego tematu na 11 listopada, to tym bardziej nie będę w Święto Niepodległości pisać o przemyśle koronkarskim pod zaborem pruskim. Można by rzec, że jutro ten temat straciłby nieco na aktualności :).

Co konkretnie robiły koronczarki ze Szkół Koronkarstwa Księżnej von Pless? Na szczęście zachował się wzornik śląskich koronek, więc możemy dzisiaj podziwiać przykłady autentycznych robótek, które można było nabyć w sklepach z koronkami księżnej pszczyńskiej.  Przyznam, że „podziwiać” to nie jest określenie trafne w stu procentach. Niektóre okazy wywołały u mnie swoją bujnością przede wszystkim zdumienie, a dopiero później podziw :). Tak naprawdę każdy wzór jest imponujący choćby z uwagi na jego zawiłość i pracochłonność. Jeśli chodzi o wrażenia estetyczne, to wszystko jest kwestią gustu, a w tym wypadku dodatkowo mody panującej na początku XX. wieku.

Jak wynika ze zdjęć, w szkołach koronkarstwa Księżnej von Pless robiono przede wszystkim koronki klockowe i igiełkowe lub ich kombinacje. Jeśli do tej pory czytając o śląskich koronkach wyobrażaliście sobie damy zakutane od stóp do głów w koronkowe suknie, to nadszedł moment rozczarowania. Pod okiem Daisy nie powstawały suknie (może pojedyncze sztuki), a raczej akcesoria: kołnierzyki, rękawiczki, mankiety, bordiury do chusteczek (i nie tylko), aplikacje oraz motywy koronkowe do wszycia w większą całość.

Oto niewielka próbka wzornika. Resztę można obejrzeć w bibliotece Cyfrowy Dolny Śląsk. Publikacja nosi tytuł Musterbuch des Deutschen Vereins für Schlesische Spitzenkunst.

Inne teksty z cyklu o Szkołach Koronkarstwa Księżnej von Pless:

Księżna Daisy von Pless – początek cyklu

Szkoły Koronkarstwa Księżnej von Pless 

Skandal w wyższych sferach ze śląską koronką w tle

Księżna Daisy i marketing

aplikacje dvp2a

nw dvp a

ptaki dvp a

wachlarz dvp a

wieksze aplikacje a

bordiury a

bordiury ładne a

czepek dvp a

drobiazgi dvp a

eclesiastical lace DVP a

hm dvp a

kolnierzyk 2 cz a

mankiety2a

mankiety a

motywy a

nw2a

nw3a

Read Full Post »

W pierwszym miesiącu Roku Koronkarskiego, który przebiegał pod znakiem koronki igłowej wiele wyjaśniło się w kwestii całego mojego rocznego planu.

SAM_0579a

Założenie, że na naukę nowej techniki będę poświęcała pół godziny-godzinę dziennie okazało się nie mieć wiele wspólnego z praktyką. Robienie koronek igłowych (i nie tylko) z zegarkiem w ręku może nieco zniechęcać. W przypadku tej konkretnej techniki potrzeba wiele czasu i cierpliwości, aby osiągnąć jakiś widoczny efekt, nawet przyjmując, że skupiamy się na robieniu małych elementów, a nie np. serwetek. Po godzinie pracy nad Puncetto Valsesiano robótka bardziej niż koronkę przypominała zużyty opatrunek od plasterka. Żeby „udziergać” widoczny efekt jednorazowo, ćwiczyłam co kilka dni, ale za to po kilka godzin dziennie.

SAM_0607aMoje nędzne początki z koronka igłową:)

Jak już wspomniałam, dobór rodzajów koronek igłowych (a trochę ich jest) był w moim wypadku zdecydowanie losowy, uzależniony od jasności przeglądanych tutoriali. Przypadkowa kolejność ściegów i wzorów, których się uczyłam, okazała się właściwie słuszna.

Moje postępy w nauce (z linkami do tutoriali) można podziwiać na Twitterze. Właśnie kończy się miesiąc z koronką czółenkową. A oto małe podsumowanie miesiąca z koronka igłową:

SAM_0562aZ czasem było coraz lepiej

Puncetto Valsesiano. Znalazłam niemiecki filmik instruktażowy i choć początkowo wzór wydawał mi się mało „koronkowy”, opanowanie tych lekcji okazało się przydatne. Cała sztuka polega na robieniu igłą rzędów supełków, pracę można sobie oczywiście urozmaicić – przede wszystkim geometrycznymi wzorami. Kluczem do sukcesu (w przypadku Puncetto Valsesiano, jak i wszystkich innych koronek igłowych) jest opanowanie ściegu dzierganego – od lewej do prawej i odwrotnie).

Moje uwagi:

  • Jak widać na zdjęciach, do techniki tej można używać zarówno czarnych, białych i kolorowych nici. Kolor nie wpływa specjalnie na widoczność wzoru. Nici lniane (na zdjęciach białe) i bawełniane o różnej grubości (najcieńszy był chyba czerwony kordonek) – wszystkie są dobre, albo co najmniej znośne.
  • Zanim robótki zaczęły „jakoś” wyglądać, a ja wyrobiłam sobie pewną płynność ruchów, musiałam zrobić naprawdę sporą ilość tasiemek. Bo najlepiej ćwiczyć ścieg robiąc rządek za rządkiem, z czego wychodzi zwykła cienka podłużna tasiemka. Efekt niespecjalny, jeśli chodzi o wrażenia estetyczne, ale doceni go ten, kto spędził kilka godzin machając igłą i wreszcie zobaczył równe rządki. Tasiemki można potem wykorzystać np. na wieszaczki do ręczników.

SAM_0548a

Gdy spod igły zaczęły mi wychodzić w miarę równe tasiemki i kwadraciki, uznałam, że czas zabrać się za coś innego. Kolejnym moim krokiem była koronka igłowa na podstawie dostępnej w internecie książki Encyclopedia of Needlework Thérèse de Dillmont. Wskazówki autorki nie były tak dokładne, jak bym tego chciała, ale szczątkowe opisy, obrazki i znajomość ściegu dzierganego wystarczyły, żeby coś tam wyprodukować.  Miałam na podorędziu druciane obręcze, więc skupiłam się na okrągłych wzorach. Na wykonanie jednego potrzebowałam praktycznie całego dnia (bo oczywiście nie od razu mi wychodziło).

777

778  779

Moje uwagi:

Na tym etapie pojawił się tylko jeden problem: co zrobić, żeby łuki były mniej więcej tej samej wielkości? Z szerokością było łatwo: drucianą obręcz na wstępie obrobiłam szydełkiem, więc między łukami robiłam odstępy o tej samej liczbie oczek szydełkowych. Z osiągnięciem tej samej wysokości miałam jednak pewne problemy. Jakoś mi się udało – na oko. Po czasie dotarła do mnie zamówiona książka o koronce armeńskiej. Znalazłam tam odpowiedź na mój podstawowy dylemat dotyczący równych odległości – trzeba to robić właśnie na oko. Praktyka czyni mistrzem:).

SAM_0552a

Przez chwilę miałam pomysł na równe łuki zaczerpnięty z instrukcji do frywolitek czółenkowych – tasiemki do odmierzania odległości. Ten pomysł jest jednak poroniony w przypadku koronki igłowej. Praca w trybie supełek-odmierzanie odległości tasiemką-supełek-odmierzanie-supełek-… wydłużyłaby czas pracy dwu- lub trzykrotnie i doprowadziła wykonawcę do nerwicy. A przecież koronkarstwo ma uspokajać :).

Zdążyłam przyzwyczaić się do koronek igłowych, polubiłam ścieg dziergany, miałam w planach kolejne techniki… Gdy wreszcie dotarła do mnie książka o koronkach armeńskich, kończył się mój pierwszy miesiąc nauki. Teoretycznie plan, który sobie narzuciłam, nie zabrania mi kontynuacji nauki. Miałam nadzieję, że nie porzucę igły i będę się uczyła w wolnych chwilach właśnie koronki armeńskiej, a następnie zacznę pracować nad koronkami w oparciu o wzór wyszyty na materiale (z tą techniką najbardziej kojarzy mi się hasło „koronki igłowe”). Okazało się, że nauka frywolitki czółenkowej też zajmuje mi sporo czasu, więc chwilowo koncentruję się na niej. O tym jeszcze napiszę oddzielnie. A do koronki igłowej na pewno wrócę.

A na jakie przeszkody Wy napotykaliście/ -łyście próbując opanować technikę igłową?:)

Read Full Post »

W przerwie przed kolejnymi postami o technikach koronkarskich opiszę swój pomysł.

Kiedyś znajoma opowiedziała mi o „planie rozwojowym”, w ramach którego przez rok miała zdobyć dwanaście nowych umiejętności. Do każdego miesiąca przyporządkowała inny temat. Gdy o tym rozmawiałyśmy, akurat uczyła się tkactwa – spotykała się z koleżanką-tkaczką o piątej rano (to była jedyna pora, która im obydwu odpowiadała) i się uczyła. Czy pomyślnie zrealizowała swój plan roczny – tego nie wiem. Ta historia miała miejsce jakieś dziesięć lat temu, a my już od dawna nie mamy kontaktu.

'The_Lace-Maker'_by_Caspar_Netscher 1662Koronczarka, Caspar Netscher (1662)

Od czasu do czasu sobie przypominam tę historię, a kilka miesięcy temu wymyśliłam, że tą samą metodą opanuję techniki koronkarskie. I właśnie w lipcu zaczynam. Drugiego lipca konkretnie. Do tego czasu zbiorę kilka informacji na temat pierwszej techniki.

Mój plan wygląda tak:

lipiec – koronka igłowa
sierpień – koronka klockowa
wrzesień – frywolitka czółenkowa
październik – frywolitka szydełkowa
listopad – frywolitka igłowa
grudzień – koronka szydełkowa
styczeń – koronka siatkowa
luty – koronka klockowo-igłowa
marzec – koronka teneryfowa
kwiecień – koronka robiona na drutach
maj – koronka makramowa

Jeszcze nie wiem, czym zajmę się w czerwcu. To się jeszcze okaże po przerobieniu podstaw wymienionych technik – być może któraś przypadnie mi do gustu bardziej niż pozostałe i będę chciała wrócić do tematu. Niewykluczone, że zacznę się przyglądać regionalnym odmianom koronek (teneryfowe już są na liście). A może wezmę się za jakiś ażurowy haft – taką możliwość też biorę pod uwagę.

Oczywiście na razie to wszystko ma postać hasłową, samego planu nie zamierzam rozpisywać w szczegółach – wszystko „wyjdzie w praniu”. O koronkach igłowych mam na przykład głównie wiedzę teoretyczną. Od lipca będę uczyła się podstaw i to, czego się nauczę jest uzależnione właściwie od instrukcji, które znajdę i które będą wystarczająco zrozumiałe, żeby z nich korzystać. Dlatego na początek nie nastawiam się na żadną konkretną technikę czy odmianę regionalną. Poza tym do igły wrócę jeszcze w lutym, marcu i maju.

lace making Koronczarstwo, Vasily Tropinin (1830)

Koronki szydełkowe i czółenkowe już umiem robić. W przypadku tych pierwszych – w grudniu będę dalej rozwijać swoje umiejętność, a jeśli chodzi o frywolitki – wrzesień zacznę od powtórki podstaw, których dawno się uczyłam, ale bez powalających efektów.

Nie mam też konkretnych planów dotyczących organizacji swojej pracy – jeszcze się okaże, ile czasu będę mogła poświęcać na realizację tego pomysłu. Na razie zamierzam przysiąść do koronek raz dziennie – chociaż na pół godziny. Być może, podobnie jak znajoma z przytoczonej historii, będę musiała wstawać wcześniej (czarno to widzę:)). Jeśli chodzi o pomoc przy opanowaniu kolejnych umiejętnośći – planuję póki co korzystać tylko z książek i internetu. W sieci materiałów nie brakuje, a nawet te obcojęzyczne powinny być wystarczająco zrozumiałe w wersjach obrazkowych i wideo.

Moje plany na najbliższy rok wcale nie oznaczają, że w danym miesiącu będę pisać wyłącznie o przyporządkowanej mu technice. Wolałabym wręcz tego uniknąć. Na pewno będą pojawiać się posty dotyczące mojego planu – może poradniki, listy najlepszych tutoriali i podręczników, a może podsumowania na półmetku pracy nad daną techniką czy też dopiero pod koniec miesiąca – jeszcze nie wiem. Myślę też nad aplikacją internetową, w której będę mogła na bieżąco opisywać postępy i wnioski – nie chciałabym przesadnie zapychać bloga czy  Facebooka tego rodzaju aktualnościami.

Mam jeszcze kilka dni na te wszystkie przemyślenia.

Read Full Post »

Postanowiłam napisać coś o koronkach w kolekcjach światowych projektantów. A skoro mamy właśnie przełom wiosny i lata, to skoncentruję się na sezonie wiosna/lato 2013. Przede wszystkim Valentino. Pisanie o tym domu mody w kontekście koronek nie jest oczywiście specjalnie oryginalne, jednak pomijanie go byłoby zdecydowanie błędem.

W wiosenno-letniej kolekcji haute couture moją uwagę przykuły  przede wszystkim dwie sukienki, które właściwie nie wyglądają na koronkowe. Obydwie są kombinacją koronki weneckiej z szydełkowymi kwiatami.

14144-haute-couture-spring-summer-2013

14102-haute-couture-spring-summer-2013

To jeszcze coś z kolekcji prêt-à-porter – koronka igłowa w trzech odsłonach.

n poin val 3

val n point 2

val needle point 1

Jeszcze dwie inne sukienki z tej samej kolekcji.

13548-ready-to-wear-spring-summer-2013

13540-ready-to-wear-spring-summer-2013

I kostium z koronkową aplikacją.

13495-ready-to-wear-spring-summer-2013

To tylko kilka przykładów koronek w kolekcji Valentino na ten sezon. Poza tym nie brakuje strojów z ażurowym wzorem imitującym koronkę.

13552-ready-to-wear-spring-summer-2013

Na koniec jeszcze coś ciekawego z kolekcji wiosennej 2013 (nie wiosenno-letniej). Jest taki rodzaj koronki, którą Włosi nazywają pizzo Sangallo/ San Gallo, a tłumaczą na angielski jako Sangallo lace. Nie mogłam znaleźć nigdzie wzmianki o odpowiedniku w języku polskim koronka Sangallo czy coś podobnego. I nic dziwnego. Sama nazwa pochodzi od szwajcarskiego miasta Sankt Gallen (wł. San Gallo), w którym podstawą gospodarki było niegdyś koronkarstwo i hafciarstwo (od XVI/ XVII wieku do niedawna). Włosi, a przynajmniej Ci pracujący dla Valentino, uważają pizzo Sangallo za tradycyjną we własnym kraju – jeszcze nie wiem dlaczego. Kolejną tajemnicą jest, dlaczego pod tym hasłem rozumieją po prostu odmianę haftu angielskiego. Ta technika nie ma właściwie wiele wspólnego z koronkami z Sankt Gallen – może poza tym, że szwajcarskie tkaniny były kombinacją koronek i haftu, podobnie jak haft angielski. Technika hafciarsko-koronkarska używana w Sankt Gallen różniła się znacznie od techniki angielskiej – chociażby efektem końcowym.

To, co u Valentino nazywa się Sangallo lace wizualnie nie przypomina szwajcarskich koronek (chyba, że z nazwy), a angielski haft.

snagallo 1

sangallo 3

sangallo 2

Gdy zaczynałam pisać ten post zakładałam, że będzie to przegląd kolekcji wiosna/lato 2013 różnych projektantów. Ale tak sobie myślę, że Valentino chyba na razie wystarczy. Do pozostałych może jeszcze wrócę.

Wszystkie zdjęcia pochodzą z oficjalnej strony domu mody Valentino – valentino.com.

 

Read Full Post »